„Atak Rosji na Polskę to kwestia godzin”? Prigożyn trafił na Białoruś

Czy atak Rosji na Polskę to kwestia godzin? Oddziały Prigożyna miały zostać wysłane na Białoruś

Narastający od miesięcy konflikt między liderem Wagnerowców, a rosyjskim kierownictwem osiągnął apogeum w sobotę 24 czerwca 2023 roku. Rozpoczęcie przejmowania kontroli nad rosyjskimi miastami, zestrzeliwanie śmigłowców federacji oraz spektakularny “marsz na Moskwę” wywołały poruszenie na całym świecie. Błyskawiczne postępy najemników i gorączkowe przygotowania do obrony Moskwy zwiastowały początek wojny domowej w Rosji, a wraz z nim definitywny zmierzch ery Putina. Koniec puczu był jednak równie szybki i niespodziewany jak jego początek, zaś pierwsze rezultaty wyjątkowo zaskakujące. Wątpliwości jakie narosły wokół sobotnich wydarzeń skłaniają do poszukiwania ich prawdziwych przyczyn oraz odpowiedzi na wiele pytań, m.in. o to czy wzrosło ryzyko ataku Rosji na Polskę?

Rosyjska inwazja na Ukrainę doprowadziła do całkowitego zniszczenia systemu bezpieczeństwa w Europie. Niestety pomimo ogromnych kłopotów z osiągnięciem wyznaczonych celów i kolejnymi klęskami ponoszonymi przez armię Rosji wynik wojny nie jest jeszcze przesądzony. Co gorsza, niezależnie od znaczącej utraty potencjału, zdesperowana Moskwa w obliczu kolejnych niepowodzeń będzie najpewniej dążyć do konfrontacji na różnych szczeblach, również z państwami NATO, a jednym z jej celów może stać się Polska.

Wyczerpanie sił i środków wyklucza pełnoskalową inwazję, czy – zajmujące szczególne miejsce w rosyjskiej propagandzie – ataki na Warszawę. Nie należy też oczekiwać uderzeń rakietowych, ostrzałów artyleryjskich obszarów przygranicznych lub rajdu przez przesmyk suwalski. Jednak do wyrządzenia potężnych szkód nie potrzeba czołgów, samolotów, ani “zabłąkanych” pocisków rakietowych. Niestety zdaje sobie z tego sprawę również popadający w coraz większą niemoc reżim Putina, skłonny sięgnąć po środki, które z jednej strony nie sprowokują odpowiedzi NATO, z drugiej natomiast poważnie zaszkodzą Polsce. Dlatego narastają wątpliwości co do rzeczywistych powodów sobotnich wydarzeń. Czy pucz Prigożyna był rzeczywiście spontanicznym zrywem?

PRZECZYTAJ TEŻ: Czy Grupa Wagnera zaatakuje Polskę?

Pucz Jewgienija Prigożyna, a bezpieczeństwo Polski – przejaw desperacji, czy starannie wyreżyserowane przedstawienie?

Konflikt między kierownictwem grupy Wagnera i resortem obrony Rosji tlił się od wielu miesięcy. Początkowo najemnicy krytykowali Szojgu i Gierasimowa za nieudolne prowadzenie „operacji specjalnej”. Taka postawa, w obliczu nieustannych klęsk ponoszonych przez Rosją, przyczyniła się do wzrostu jego popularności wśród szeregowych żołnierzy oraz sporej części kadry oficerskiej. Wraz z umacnianiem swojej pozycji artykułowane pod adresem głównodowodzących zarzuty dotyczące niekompetencji poszerzano o kolejne.

Prigożyn finalnie zdecydował się na zaatakowanie samego Putina oraz zarzucenie kierownictwu państwa wprowadzenie w błąd społeczeństwa. Jak podkreślił w swoim wystąpieniu Ukraina nigdy nie atakowała ani celów cywilnych, ani samego terytorium Rosji. Czarę goryczy przelało nazwanie “operacji specjalnej” wojną oraz zarzucenie elitom wszechobecnej korupcji, skłaniając Kreml do “uspokojenia” zbuntowanego oligarchy. Członkowie Wagnera mieli podpisać umowy bezpośrednio z rosyjskim ministerstwem, co oznaczałoby faktyczną utratę kontroli nad najemnikami przez Prigożyna. Odrzucenie tego ultimatum doprowadziło do szeregu ataków na Wagnerowców, o które Prigożyn oskarżył regularne jednostki rosyjskiej armii. I to one, oficjalnie, miały być główną przyczyną puczu.

Na pierwszy rzut oka takie posunięcie, choć bardzo ryzykowne, nie wydaje się całkowicie pozbawione sensu. Szef Wagnerowców doskonale rozumiał pozycję w jakiej znalazł się na własne życzenie, postanawiając zagrać va bangue. A stawka tej gry jest naprawdę wysoka – chodzi bowiem nie tylko o pozycję i wpływy, ale również jego życie. Jednak po głębszej analizie puczu oraz jego nieoczekiwanego, wręcz teatralnego zakończenia pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi. Interesującym aspektem jest rzekomy udział w mediacjach Białorusi – zgodnie z pojawiającymi się informacjami do porozumienia miał doprowadzić Alaksandr Łukaszenka. Powyższe zmusza do zadania pytania, czy nie byliśmy świadkami dobrze wyreżyserowanego spektaklu, a prawdziwe cele domniemanego puczu poznamy dopiero w przyszłości. W tym kontekście wielu specjalistów wskazuje na… Polskę.

Czy hybrydowy atak Rosji na Polskę to kwestia godzin?

Zaskakujące powstrzymanie marszu na Moskwę po mediacjach z Łukaszenką zrodziło pytania o potencjalne drugie dno ostatnich wydarzeń. Dziwi też sam udział białoruskiego dyktatora w rozmowach, ponieważ do tej pory jego pozycja systematycznie słabła – podejrzewano nawet, że Alaksandr Łukaszenka został otruty. Szczególnie niepokojące wydają się informacje o rzekomym wysłaniu Prigożyna na Białoruś, co miało być jednym z kluczowych punktów zawartego porozumienia. Część obserwatorów upatruje w tym podstępu, który pozwoliłby na przerzucenie Wagnerowców na jej terytorium. Celem takiego posunięcia mógłby być, wciąż spodziewany, atak na Ukrainę od północy.

Za taką ewentualnością przemawia fakt, że grupa Wagnera była do tej pory jednym z najbardziej użytecznych „narzędzi” w rękach Kremla. Dobrze opłacani najemnicy, zazwyczaj mający za sobą służbę w elitarnych jednostkach, od lat służyli Putinowi do wykonywania “czarnej roboty”. Wszędzie tam, gdzie obecność regularnych oddziałów rosyjskiej armii nie byłaby dobrze postrzegana wysyłano PMC Wagner. Niestety to właśnie historyczny kontekst wykorzystania grupy zdaniem części ekspertów może zwiastować próby jej użycia przeciwko Polsce. Co ciekawe taka narracja wzmogła się też w rosyjskiej propagandzie.

Czy atak Rosji na Polskę to kwestia godzin jak twierdzi runet? Podjęcie działań hybrydowych przeciwko Polsce na większą skalę w krótkim czasie wydaje się mało prawdopodobne, jednak takiego rozwoju wypadków nie da się wykluczyć w odleglejszym terminie. Dlatego warto pochylić się nad tym jak mogłaby wyglądać niewypowiedziana wojna Rosji przeciwko Polsce przy użyciu Wagnerowców oraz czemu miałyby służyć. Warto przypomnieć, że próby destabilizowania sytuacji na granicy z Rzeczpospolitą przy użyciu migrantów trwają od kilkunastu miesięcy. I chociaż „potyczki” nie są już tak medialne jak przed rosyjską inwazją na Ukrainę nie oznacza to, że przestały mieć miejsce. Incydenty zdarzają się regularnie, a ich natężenie często gwałtownie wzrasta, zależnie od napięć w relacjach polsko-białoruskich lub polsko-rosyjskich. Obecnie pojawiło się jednak zupełnie nowe niebezpieczeństwo.

PRZECZYTAJ TEŻ: Czy Putin chce wojny z Polską po klęskach na Ukrainie?

Na czym mógłby polegać atak Rosji na Polskę z wykorzystaniem Wagnerowców?

Sytuacja w jakiej znajduje się Rosja oraz aktualny potencjał jej sił konwencjonalnych w zasadzie wykluczają podjęcie jakichkolwiek regularnych działań militarnych przeciwko Polsce lub któremukolwiek z członków NATO. Desperacja Kremla może natomiast doprowadzić do sięgnięcia po inne rozwiązania, takie jak omawiane powyżej ataki hybrydowe o różnym charakterze. W jaki sposób Rosjanie mogliby zaatakować Polskę? Z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa najgroźniejsze są potencjalne próby przeniknięcia na jej terytorium najemników Prigożyna. Dlatego informacje o rzekomym “zesłaniu” Wagnerowców i ich lidera na Białoruś należy przyjąć z niepokojem.

“Zielone ludziki” przedostające się na teren Polski umożliwiłyby przeprowadzenie szerokiego wachlarza działań dywersyjnych – począwszy od sabotażu, przez akty terroryzmu, aż po zbrojne starcia z jednostkami WOT i Straży Granicznej. Co gorsza zapewnienie całkowitej szczelności granicy jest zadaniem niezwykle trudnym, a w obliczu przeciwnika dysponującego odpowiednim sprzętem i wyszkoleniem staje się praktycznie niemożliwe. Tym bardziej, jeżeli dojdzie do prób wmieszania najemników w grupy migrantów oraz jednoczesnego przekroczenia granicy w wielu miejscach.

Co mogłoby się stać celem Wagnerowców? To zależy w głównej mierze od stopnia desperacji i determinacji kremlowskiego reżimu. Uszkadzanie lub niszczenie elementów infrastruktury krytycznej, destabilizacja sytuacji na pograniczu, organizowane od strony Polski prowokacje wymierzone w Ukrainę, czy ataki terrorystyczne wymierzone w polityków lub osoby gromadzące się na wiecach to tylko przykładowe opcje, które pomogłyby Rosji w destabilizacji sytuacji wewnętrznej Polski. A ta jest niezwykle istotna z rosyjskiego punktu widzenia, szczególnie w obliczu nadchodzących wyborów.

Tymczasem potencjalne wytropienie i zlikwidowanie najemników byłoby ogromnym wyzwaniem dla polskich służb. Jeszcze trudniejsza będzie ich jednoznaczna identyfikacja i weryfikacja informacji o celach jakie mieli realizować. Rosja z pewnością zrzucałaby z siebie odpowiedzialność za wszelkie prowokacje, powołując się na “zdradę” i “bunt” Prigożyna. Przy takiej narracji pod znakiem zapytania stanęłaby też jedność NATO oraz zakres pomocy udzielonej Polsce.

PRZECZYTAJ TEŻ: Czy Białoruś zaatakuje Polskę? Coraz więcej wojsk na wschodzie

Realne zagrożenie, czy kremlowska propaganda?

Skompromitowane marzenia o potędze sprawiają, że Kreml staje się coraz bardziej nieobliczalny. Pomimo braku ryzyka zbrojnej inwazji na Polskę w najbliższych latach, bezpieczeństwo samego państwa najprawdopodobniej zostanie wystawione na ciężką próbę. Jednym z niepozornych zwiastunów takich niebezpieczeństw może być sobotni “bunt rosyjskich patriotów”, którego zwieńczeniem miał być rajd na Moskwę. Nieoczekiwany przewrót zakończył się jednak w równie nieoczekiwany sposób, zaledwie po kilkunastu godzinach, bez osiągnięcia założonych celów. To natomiast zmusza do zadania pytania o jego rzeczywiste powody. Jedni określają go początkiem końca Putina, inni postrzegają jako wewnętrzną grę służb specjalnych, a nawet… samego Putina.

Chociaż podsycane przez rosyjską propagandę twierdzenia, że po buncie Prigożyna atak Rosji na Polskę to kwestia godzin są jedynie dość topornym “manewrem” psychologicznym, nie należy bagatelizować przerzucenia jego bojowników na Białoruś. Brak realnych konsekwencji jakie poniósł lider Wagnerowców może być sygnałem, że stoją za nim potężne siły na Kremlu wrogie Putinowi. To zaś zwiastuje zmianę władzy w Rosji oraz ryzyko dojścia do niej osób jeszcze bardziej nieobliczalnych. Nie jest tajemnicą, że w środowisku reżimu nie brakuje osób oczekujących zaostrzenia kursu nie tylko wobec Ukrainy, ale również wspierającego ją Zachodu. W takim wypadku należy oczekiwać zwiększenia agresywnych działań Rosji przeciwko Polsce oraz prób podjęcia przez Moskwę ataków poniżej progu wojny, np. działań dywersyjnych.

Ryzyko wrogich działań ze strony Kremla wymierzonych w Polskę wzrosło w związku z październikowymi wyborami parlamentarnymi. Brak merytorycznej debaty oraz podsycanie przez przedstawicieli wszystkich opcji politycznych emocjonalnego przekazu opartego na półprawdach prowadzi do wzrostu podziałów społecznych. Tymczasem destabilizacja państwa polskiego w nadchodzącym okresie wyborczym będzie z całą pewnością jednym z ważniejszych celów Moskwy, wynikającym z kluczowego znaczenie Polski dla dalszych losów Ukrainy. Dlatego prawdopodobieństwo nasilenia działań wymierzonych w Polskę przez Rosję oraz ich “wzbogacenie” o nowe elementy wydaje się bardzo wysokie.

Najnowsze artykuły

Duda i Tusk w Białym Domu. Jaki był prawdziwy cel wizyty?

Czy wizyta Andrzeja Dudy i Donalda Tuska miała wyłącznie kurtuazyjny charakter?

12 marca 2024 roku Prezydent i Premier Rzeczypospolitej udali się do Waszyngtonu na zaproszenie Joe Bidena. Oficjalnie celem wizyty było upamiętnienie 25 rocznicy dołączenia Polski do NATO oraz potwierdzenie amerykańskiego zaangażowania w kontekście trwającej rosyjskiej napaści na Ukrainę. Czy wizyta…