Duda i Tusk w Białym Domu. Jaki był prawdziwy cel wizyty?

Czy wizyta Andrzeja Dudy i Donalda Tuska miała wyłącznie kurtuazyjny charakter?

12 marca 2024 roku Prezydent i Premier Rzeczypospolitej udali się do Waszyngtonu na zaproszenie Joe Bidena. Oficjalnie celem wizyty było upamiętnienie 25 rocznicy dołączenia Polski do NATO oraz potwierdzenie amerykańskiego zaangażowania w kontekście trwającej rosyjskiej napaści na Ukrainę. Czy wizyta Andrzeja Dudy i Donalda Tuska miała jednak wyłącznie kurtuazyjny charakter?

Co mogło być prawdziwym celem wizyty Andrzeja Dudy i Donalda Tuska w Waszyngtonie?

Błędy popełnione przez państwa zachodnie umożliwiły Rosji częściową odbudowę swojego potencjału w znacznie krótszym czasie niż przewidywano. W połączeniu z pozyskiwaniem amunicji i sprzętu na szeroką skalę od sojuszników Moskwy umożliwiło to reżimowi Putina obejście “wąskich gardeł” rosyjskiej zbrojeniówki i odzyskanie inicjatywy na froncie. Jednocześnie od kilku miesięcy można zauważyć coraz większe problemy po stronie Kijowa, podsycane m.in. przez wewnętrzne rozgrywki polityczne. Niekorzystne okoliczności przekładają się na coraz trudniejszą sytuację w jakiej znalazły się wojska Ukrainy, a ta z kolei sprzyja rozluźnieniu – i tak iluzorycznej – jedności Zachodu wobec wojny i polityki względem Moskwy.

Wątpliwości co do dalszych zdolności obronnych Ukrainy są na tyle poważne, że coraz częściej mówi się o konieczności zawarcia rozejmu, a nawet możliwej klęsce Ukraińców. Spełnienie się takiego scenariusza byłoby kolejnym potężnym ciosem dla europejskiego i globalnego bezpieczeństwa, a Rosji dało kolejnych kilka lat na lepsze przygotowanie się do kolejnego etapu zmagań militarnych. Rosnące obawy o dalsze losy wojny sprawiły, że w wielu europejskich stolicach z zaciekawieniem i niepokojem przyglądano się spotkaniu w Waszyngtonie. Zdaniem części obserwatorów jego faktycznym celem miało być skonsultowanie coraz trudniejszej sytuacji geopolitycznej w regionie z przedstawicielami polskich władz.

Na diametralnie odmienny do oficjalnego powód wizyty delegacji z Polski ma wskazywać pozyskanie dużej liczby pocisków manewrujących. Gwałtowny zwrot w polityce zakupowej polskiej armii ma zwiastować przyspieszenie przygotowań do możliwej konfrontacji z Moskwą. Jednoczesne przyjęcie prezydenta i premiera w rocznicę przystąpienia Polski do NATO ma zaś wskazywać na możliwość pojawienia się takiego ryzyka w nieodległej przyszłości. Potwierdzeniem tej – dość śmiałej – tezy ma być również zmiana narracji obecnego rządu dotycząca sytuacji bezpieczeństwa w regionie. Komentatorzy zwracają uwagę m.in. na wypowiedź Donalda Tuska, który stwierdził iż “żyjemy w nowych czasach. W epoce przedwojennej”.

PRZECZYTAJ TEŻ: F-16 dla Ukrainy. Nowe myśliwce przesądzą o losach wojny?

Polacy dostali to co chcieli, czyli wiele słów i mało konkretów

Wizyta Andrzeja Dudy i Donalda Tuska w Waszyngtonie nie przyniosła żadnych przełomowych decyzji, szczególnie w kontekście polskiego bezpieczeństwa. Polski prezydent lansował koncepcję zwiększenia wydatków członków sojuszu na obronność do 3% PKB. Postulat taki spotkał się jednak raczej z dość chłodnym przyjęciem. Jego zmaterializowanie się jest zresztą mało prawdopodobne – nawet w realiach pełnoskalowej wojny w Europie większość sojuszników nie osiąga nawet poziomu 2% PKB. Donald Tusk zabiegał natomiast o odblokowanie pomocy wojskowej dla Ukrainy. Zwrócił się w tej kwestii bezpośrednio do spikera Johnsona, w rękach którego leży “los milionów ludzi”. Rozmowy miały też dotyczyć współpracy przy budowie elektrowni atomowej.

Prócz zakupów, które w całości wesprą amerykańską zbrojeniówkę, na spotkaniu zabrakło istotnych z punktu widzenia polskich interesów konkretów. Joe Biden zadeklarował przyznanie Polsce 2 mld USD kredytu na zakup 96 śmigłowców bojowych Apache. Zapewnił też, że “zaangażowanie Ameryki w Polskę jest żelazne”. Jednocześnie zapytany przez dziennikarza o możliwość wysłania do naszego kraju dodatkowych amerykańskich żołnierzy stwierdził, że nie widzi takiej potrzeby.

Największą sensacją było wspomniane ujawnienie zamiaru kupna ponad 800 pocisków AGM-158 B-2 JASSM. Jeżeli zrealizowane zostanie pełne zamówienie, ogólna liczba pocisków tego typu w polskim arsenale zbliży się do 1000 egzemplarzy. Będzie to równoznaczne z radykalnym zwiększeniem możliwości rażenia polskiego lotnictwa na dalekich dystansach, a zarazem wzmocnieniem zdolności do odstraszania. Informacje o pozyskaniu tak dużej liczby pocisków manewrujących wywołała ogromne poruszenie na Kremlu i wśród rosyjskich propagandystów. Trudno się temu dziwić, ponieważ w ich zasięgu znajdzie się większość kluczowych celów w europejskiej części Rosji – włącznie z Moskwą. Dzięki temu nie tylko reżim Putina będzie mógł oddziaływać psychologicznie, publikując mapki z okręgami wyznaczającymi hipotetyczny zasięg rakiet i nazwami miast do jakich mogą dolecieć.

PRZECZYTAJ TEŻ: Czy Putin chce wojny z Polską po klęskach na Ukrainie?

Polska może stać się polem bitwy?

Podróż polskiej delegacji do USA, mająca w założeniu zamanifestować wzmocnienie polskiego bezpieczeństwa, w rzeczywistości przyniosła więcej pytań niż odpowiedzi. Potwierdzenie się hipotez dotyczących celów jakie faktycznie miałaby mieć wizyta Andrzeja Dudy i Donalda Tuska byłoby dla Polski sygnałem alarmowym – przejęcie inicjatywy na froncie przez Rosję i piętrzące się kłopoty po stronie Ukrainy stanowią ryzyko dalszego pogorszenia sytuacji bezpieczeństwa w regionie. Dlatego coraz częściej w polskiej przestrzeni publicznej porusza się temat możliwego, bezpośredniego zagrożenia militarnego ze strony Moskwy. Jeżeli Ukraina przegra konfrontację z Rosją istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że reżim Putina będzie dążyć do atakowania kolejnych państw.

Tymczasem sytuacja w jakiej znalazła się Polska jest bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. Wynika ona nie tylko z systemowych zaniedbań jakie nawarstwiły się przez dekady, ale również mało ambitnej i nieasertywnej polityki zagranicznej. Doskonałym przykładem powyższego są zakupy sprzętu wojskowego jakie miały miejsce w ostatnich latach. Przyjęty kierunek modernizacji Wojska Polskiego w znaczącym stopniu ogranicza jego możliwości do prowadzenia samodzielnych operacji w warunkach pełnoskalowego konfliktu zbrojnego. Przekłada się to na pogorszenie pozycji negocjacyjnej Polski i naraża ją na wciągnięcie w wojnę na zasadach dyktowanych przez państwa trzecie. O tym jak kosztowne i niebezpieczne jest uzależnienie własnego bezpieczeństwa od sojuszników każdego dnia przekonują się Ukraińcy. Pomimo poświęcenia życia i zdrowia setek tysięcy ukraińskich żołnierzy finalnie losy naszego wschodniego sąsiada zostaną rozstrzygnięte najpewniej bez jego udziału. Co gorsza wiele wskazuje na to, że będą to rozstrzygnięcia wyjątkowo niekorzystne dla Kijowa.

Taki rozwój wydarzeń byłby ogromnym zagrożeniem dla Polski. Ewentualny upadek Ukrainy może doprowadzić do zmaterializowania się najgorszego z możliwych scenariuszy, czyli przeniesienia walk na terytorium Rzeczypospolitej. Wówczas to na barkach naszego kraju spocząłby ciężar konfrontacji z Rosją, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Wówczas bezkrytyczna wiara polskich władz w sojuszników i umowy międzynarodowe może zostać wystawiona na ciężką próbę…

Najnowsze artykuły

Dieta pudełkowa – chwyt marketingowy, czy wybawienie?

Czy dieta pudełkowa będzie dobrym rozwiązaniem dla osób chcących zadbać o swoje zdrowie?

Tempo życia oraz natłok codziennych obowiązków wielu z nas uniemożliwiają zadbanie o prawidłowe nawyki żywieniowe. Receptą na rozwiązanie tego problemu ma być korzystanie z gotowych pakietów posiłków na cały dzień, oferowanych przez firmy świadczące usługi w zakresie cateringu dietetycznego. Czy…