Chociaż oficjalnie Niemcy walczą ze swoją mroczną przeszłością, na tamtejszej scenie politycznej w dalszym ciągu toleruje się frakcje radykalne. Również te, których członkowie jawnie odwołują się do ideologii nazistowskiej, jak np. AfD (Alternatywa dla Niemiec). Pobłażliwość niemieckich władz względem ekstremistów powinna niepokoić, ponieważ wybory do parlamentów Bawarii i Hesji pokazały, że neonaziści cieszą się w Niemczech coraz większą popularnością.
Z wyborczego zwycięstwa, zgodnie z przewidywaniami, w obu landach cieszyły się partie chadeckie. W Bawarii pierwsze miejsce zajęła CSU, zdobywając 37% głosów. Zwycięzcą w Hesji została natomiast CDU, pozyskując niespełna 35% głosów. Z wyborczą katastrofą mierzy się zaś SPD kanclerza Scholza, która uzyskała jedne z najgorszych wyników od lat. Tymczasem porażka w landtagach obejmujących piątą część ludności Niemiec jest odzwierciedleniem ogólnokrajowych nastrojów. Jednak to nie zwycięzcy zwrócili uwagę obserwatorów.
Języczkiem uwagi pozostaje wspomniana AfD, która zdobyła 15% (Bawaria) i 16,5% (Hesja) głosów. Zdaniem politologów gwałtowny wzrost poparcia dla radykałów ma związek m.in. z nieudolną polityką migracyjną prowadzoną przez Berlin, rosnącą niechęcią do wspierania Ukrainy oraz pogarszającą się sytuacją gospodarczą Niemiec.
Coraz większa sympatia Niemców dla ugrupowań o charakterze neonazistowskim zwiastuje pogłębienie się problemów wewnętrznych RFN oraz ryzyko dalszej destabilizacji systemu bezpieczeństwa w Europie. Obawy rosną nie tylko ze względu na prezentowaną przez wielu jej członków ideologię, ale również niejasne powiązania z Kremlem i rosyjskimi służbami. Stojący na jej czele Alexander Gauland zasłynął m.in. wypowiedzią stwierdzającą, że pakt Ribbentrop-Mołotow był “słuszną decyzją” Stalina, obarczając winą za wybuch wojny Polskę. Partia opowiada się też za normalizacją stosunków z Rosją, bez względu na toczącą się wojnę.
Ewentualne przejęcie władzy w Niemczech przez AfD, nawet w ramach koalicji, byłoby niezwykle cennym prezentem dla reżimu Putina. Biorąc pod uwagę manifestowane przez to ugrupowanie poglądy oznaczałoby bowiem nie tylko faktyczne wycofanie się Niemiec ze wspierania Ukrainy, ale też dążenia do narzucenia jej rozejmu za wszelką cenę. Moskwie pozwoliłoby natomiast na “pieredyszkę” – wyciszenie konfliktu na kilka lat i lepsze przygotowanie się do kolejnej inwazji.